Efekciarska odpowiedź na pytanie o błędy w coachingu brzmi, że nie istnieją. To tylko pozorny paradoks, bo jeśli coach ma kwalifikacje do prowadzenia rozmowy w oparciu o kontakt z klientem, z samym sobą i kontekstem, to każde zdarzenie podczas spotkania może stanowić kanwę do rozwoju obu rozmówców. Także takie, które w amatorskim oglądzie może wyglądać na błąd.
Z tego artykułu dowiesz się:
- dlaczego to, co wygląda na błąd w coachingu, może być początkiem realnej zmiany,
- jak unikanie własnych emocji przez coacha osłabia zaufanie i relację,
- czym są cztery filary dobrej rozmowy coachingowej według Metody TROP,
- jakie zachowania coacha rzeczywiście można uznać za błędy – i dlaczego,
- dlaczego kluczem do skutecznej pracy coachingowej nie jest doskonałość, lecz partnerstwo.
Weźmy klienta, który zadaje jakieś konkretne liderskie pytanie coachowi. Coach sprawdza z klientem, czy posłuży mu odpowiedź ze świata doświadczeń coacha (kontrakt), a ten potwierdza. Coach dzieli się swoim doświadczeniem, a klient mówi, że tak nie może postąpić. Taka sekwencja powtarza się kilka razy i w końcu coach pyta, czego klient szuka, pytając człowieka, który nie ma doświadczeń z jego obszaru o te konkretne rozwiązania i słyszy odpowiedź, że klient chce sprawdzić, czy może zaufać wiedzy i doświadczeniu coacha. Coach mówi, że poczuł się trochę jak na egzaminie i przypomniał sobie egzaminacyjne sytuacje wiążące się często ze strachem i złością. Dalej pyta o to, czego klient potrzebuje, żeby zaufać rozmówcy i słyszy w odpowiedzi, że ten nie ufa nikomu. Na pytanie: po co zatem sprawdza? Dostaje odpowiedź podszytą złością, że nie chce tego coachingu, bo zmusił go do tego HR… Porzućmy na chwilę tę historię.
Na niewprawne oko sporo błędów. Coach nie potrafi spełnić jasno wyrażonych oczekiwań klienta. Zmienia temat, absorbując go własnymi emocjami i stanem. Doprowadza klienta do złości i wypowiedzenia słów, które w oczywisty sposób stawiają pod znakiem zapytania sens tej pracy. Ale te rzekome błędy mogą być drogą do pracy nad rzeczywistymi potrzebami coachee, a warunkiem tego staje się ujawnienie emocji i szukanie sensownych obszarów rozmowy w tych warunkach. A tych może być wiele i coach samodzielnie ich prawdopodobnie nie odkryje. Konieczny jest kontakt i powoli powstająca partnerska relacja, w której miejsce samotnych prób obrony własnych stanowisk i celów zajmuje wymiana i szczerość. To z niej obie strony czerpią zaufanie do siebie nawzajem, a coachee może nabrać przekonania, że ta rozmowa jest jakaś inna i jest w niej miejsce na prawdę o nim, na spostrzeżenia, emocje i stan w jakim jest coach, który dzieli się nimi z życzliwością, nie pomijając tego co trudne.
Ale czemu to w wielu oczach wygląda na błąd? Bo wielu myśli, że liczy się rola i jej powinności. Że coach musi być mądrzejszy od swojego klienta i tą mądrością go obdarować. Że musi na własnych plecach nieść odpowiedzialność za spotkanie i unikać otwartości w mówieniu o sobie i za wszelką cenę dążyć do prostowania dróg klienta, jeśli uzna je za nieco krzywe.
- Ale w ten sposób nie da się zadbać o Sprawczość klienta – jego przekonanie, że jest w stanie radzić sobie z wyzwaniami sam.
- Nie da się pracować w Tu i Teraz – odnosząc się do tego, co właśnie się zdarza między rozmawiającymi osobami i może być źródłem niezafałszowanej przez przekonania i mechanizmy obronne wiedzy o sobie – tak samo coacha jak i jego klienta.
- Nie da się komunikować empatycznie, bo trudno o empatię, gdy tylko jedna osoba ma być szczera i otwarta.
- Trudno też będzie szukać potencjału klienta i jego mocnych stron, gdy rozwiązanie będzie skarbem wypracowanym przez wiedzę i wrażliwość coacha.
Te cztery filary dobrej rozmowy są całkowicie zależne od partnerstwa i otwartości. Razem stanowią fundament Metody TROP.
Błędy w coachingu zatem istnieją – to zaniedbanie tych filarów. Zdarzają się wtedy, gdy coach próbuje być mądrzejszy, gdy zachłyśnie się zależnością klienta i jego podziwem, gdy razem z klientem skupia się na historiach z jego przeszłości, gdy prowokuje lub ujawnia błędy w rozumowaniu klienta, gdy wreszcie pokazuje mu, jak bardzo błądzi i gdzie jest dobra droga.
Zacząłem od paradoksu i na paradoksie skończę – błędy w coachingu pojawiają się chyba najczęściej wtedy, gdy za wszelką cenę coach próbuje ich uniknąć i pozostać doskonale zdystansowanym psycho-, socjo- lub innym -logiem zapominając, że w kontakcie doskonałość i dystans nie zbudują zaufania – co najwyżej podziw, ale i to na krótką metę.
Przemysław Kluge, opiekun merytoryczny Szkoły Coachów
0 komentarzy