Jak pracować w oparciu o proces grupowy?

Jesteś liderem, trenerem, nauczycielem – kimś, kto ma zaangażować grupę ludzi do wspólnego działania i osiągania celów. Krócej lub dłużej znasz każdą osobę. Masz jakieś doświadczenia rozmowy jeden na jeden, czegoś się dowiadujesz z rozmów z innymi liderami/trenerami. Coś udało Ci się też zaobserwować z ich codzienności. Każdy i każda są jacyś: wygadani albo milczący, zdystansowani albo zaangażowani, pogodni albo ponurzy …. Całkiem sporo. Spotykają się z tobą w nowej dla nich sytuacji. (Nowy zespół projektowy, grupa szkoleniowa, jakiś team) i zaczyna się magia. Na początku wszyscy są ostrożni i powściągliwi. Zwracają się raczej do Ciebie niż do siebie wzajemnie. Zachowują się jakby sprawdzali co mogą a co raczej nie. Są … inni. Na pytania odpowiadają z rezerwą. Czasem pojawiają się wybuchy wesołości, ale trochę jakby aktorskiej. I te zapewnienia jak bardzo nam ze sobą dobrze, gdy spytałeś czy coś się dzieje? Trudno ci uwierzyć, bo w powietrzu wisi napięcie. Tak mógłby się zaczynać film sensacyjny, ale to tylko nowa grupa. Spokojnie! Muszą się ze sobą ułożyć. Ale jak im pomóc, żeby ułożyli się najlepiej dla siebie i celu. Jak zadbać o komfort tych cichszych i skorzystać z ich mądrości? Jak zapobiec walkom urodzonych liderów? Jak ocalić przed ołtarzem kozła ofiarnego? Jak zapobiec powstawaniu klanów, a może im nie zapobiegać? Co będzie dobre dla nich? Sporo pytań a każde jest równaniem z tyloma niewiadomymi, ile jest osób uczestniczących.

Bez nich tego nie ułożysz, ale jak ich spytać, kiedy odpowiadają jakby chcieli się pozbyć tych pytań.

Możesz oczywiście robić to co nakazuje tradycja. Zabrać na piwo. Proponować rozwiązania. Ciągnąć za język…. Ale efektem będzie stado z Tobą jako pasterzem. A przecież chcesz samodzielności, odpowiedzialności, odwagi, kreatywności. Oto dylematy na które odpowiada pragmatyka pracy w oparciu o proces grupowy. Ale co konkretnie robić? Jest taka anegdota o psychologach, że na każde pytanie odpowiadają „to zależy…” Może jest w tym ziarno prawdy. Coś jednak z badań i obserwacji wiadomo.

Gdy ludzie są w tzw. fazie orientacji (to moment opisany powyżej, albo trochę inny… to zależy…), przydatne jest zaproponowanie lub wypracowanie z nimi (to zależy…) konstruktywnych norm, które mają szansę stać się częścią ich realnej umowy społecznej.

Gdy się różnicują (komunikują rozbieżne zdania i się o to spierają), nie panikuj tylko pomagaj komunikować się tak żeby się osobiście nie urażali.

Gdy poróżnią się tak że stracą wiarę, że przy takich różnicach da się współpracować, rób to co w poprzednim zdaniu i pomagaj zobaczyć korzyści z bogactwa punktów widzenia.

Gdy powyższy stan da się siłami grupy przezwyciężyć możesz na chwilę iść na urlop… no… może przerwę. Bo zanim dojdzie do jakiejś zmiany lub destabilizacji grupa będzie w znacznej mierze samosterowna. To oczywiście tylko garść rad, reszta na kursach i w książkach, ale z nimi i wrodzoną lub wyćwiczoną łagodnością, pokorą i życzliwością do ludzi można coś już z procesem zaczynać.


Jeśli chciałbyś pogłębić zagadnienia związane z dynamiką procesu grupowego, zapraszamy Cię na Kurs Pracy Procesowej.

0 komentarzy

Call Now Button