Każda sytuacja edukacyjna, niezależnie od tematu, sposobu pracy, metod, jest miejscem rozwijania kompetencji empatycznych. Jest okazją do rozwoju dojrzałych form empatii. W każdym procesie uczenia się trzeba się dogadać, porozumieć, współpracować i w każdym trzeba zmierzyć się z trudnymi doświadczeniami „bycia nauczanym”, mniej ważnym, zależnym od humorów nauczyciela. Osoba kreująca sytuację edukacyjną, niezależnie od tego, czy wspiera uczenie się budowy samochodu czy rozwój samoświadomości, jest obiektem specyficznego procesu przeniesienia. Uczestnicy wchodzą w rolę uczniów, odruchowo budują wspólnotę podporządkowanych i czekają na instrukcje lidera. W ich wyuczonym przekonaniu w końcu to on ponosi odpowiedzialność za to, co będzie się działo, a tu – niespodzianka. Osoba kreująca sytuację edukacyjną proponuje partnerską współpracę. Buduje empatyczny kontakt, komunikuje emocje, zaprasza do rozmowy. Wiele osób reaguje poczuciem zagubienia, a wręcz lęku. Na szczęście po okresie niedowierzania, fascynacji pomieszanej z niepokojem rodzi się niepowtarzalna, ta właśnie konkretna wspólnota ucząca się. Właściwie od każdej kolejnej uczącej się grupy słyszę po pewnym czasie: „Ale mieliśmy szczęście! To niebywałe, że tak wspaniale wyszło. Dobraliśmy się w tej grupie jak w korcu maku”, i to za każdym razem jest prawda – każda prawdziwa wspólnota jest jedyna w swoim rodzaju i dla jej uczestników najpiękniejsza na świecie. Budowanie wspólnoty oparte na poczuciu bezpieczeństwa, poczuciu sensu i uruchamianiu (albo umożliwianiu) aktywności jest podstawowym zadaniem osoby kreującej sytuację edukacyjną. Prowadzący modeluje uważne, aktywne słuchanie. Sam je stosuje i wprowadza jako normę empatycznej współpracy. Poprzez budowanie dialogu uruchamia albo wspiera już wcześniej uruchomiony proces decentracji – rozumienia drugiego człowieka, jego mocnych stron i problemów, sposobu przeżywania rzeczywistości, poglądów, a także umiejętności i kompetencji. To wszystko buduje integrację, wyzwala energię wspólnej aktywności, a jednocześnie budzi wszelkie wewnętrzne demony. Pojawia się cała gama destrukcyjnych zachowań. Ktoś nie dowierza, ktoś obśmiewa, inny chowa się w swoich skorupach. Paradoksalnie najtrudniejszym sposobem destrukcji jest chronienie się w rolę „dobrego ucznia” – bierne podporządkowywanie się.
Tym procesem można świadomie zarządzać. Warunkiem jest osiągnięcie takiego poziomu dojrzałości empatycznej, żeby:
- być otwartym na swoje emocje, wewnętrzne stany (to jedyna droga do odczuwania stanów drugiego człowieka);
- świadomie obserwować swoje automatyczne, odruchowe, spontaniczne wrażenia, w wyniku których budzi się wewnętrzne przekonanie o nastroju, stanie wewnętrznym uczestników, weryfikować je w oparciu o empatyczny dialog;
- obserwować, jak takie same procesy zachodzą w uczestnikach;
- stworzyć normę dzielenia się „każdy z każdym” obserwacjami, przeżyciami, spostrzeżeniami w życzliwy, jasny sposób
- odejść od nawyku oceniania i rozwijania sztuki dawania informacji zwrotnych (jak ja przeżywam Twoje zachowania, co widzę, co mnie do Ciebie zbliża, a co oddala, co wkurza, a co niezwykle doceniam).
Jac Jakubowski
0 komentarzy