– Na jakich osiach czasu (przeszłość, teraźniejszość, przyszłość) pracuje coach, a na jakich psychoterapeuta?
– Wychodząc z założeń coachingu, że jest to praca na mocnych stronach, potencjale, czyli na tym, co jest w kliencie tu i teraz, na pewno można najprościej powiedzieć, że coach pracuje na osi „tu i teraz” i to jest wspólne dla coachingu i psychoterapii. Powiedziałabym, że to jest w ogóle najważniejsza perspektywa, również w psychoterapii. Ale wracając do coachingu to jest nią na pewno teraźniejszość i przyszłość. Rzadko jest tak, że coach odwołuje się do przeszłości. Często nie ma też takich kompetencji, ale nie demonizując samych kompetencji, chodzi o to, że historia życia klienta ma mniejsze znaczenie dla coachingu, bo pytaniem zasadniczym jest tu: co dzisiaj przeszkadza ci funkcjonować w życiu, tu i teraz? Tak, że nad tym pracujemy, korzystając z tego, co jest. Natomiast w psychoterapii jest trochę inaczej. Bardzo często przedmiotem pracy jest tu problem emocjonalny, z którym klient przychodzi, który nie zawsze, ale bardzo często ma swoje korzenie we wczesnych latach dziecięcych, jest związany z zaburzeniem wzorca więzi albo z wykształceniem różnego rodzaju destrukcyjnych schematów, powtarzalnych, które się uruchamiają automatycznie i nieświadomie. I do tego potrzeba po prostu trochę więcej wiedzy psychologicznej, dlatego w psychoterapii często się do tego sięga, chociaż nie zawsze. To jest mit, że psychoterapia zawsze dotyczy pracy z dzieciństwem klienta. Nie zawsze, natomiast może dotyczyć różnych traum, takich historii, które spowodowały, że klient wykształcił mechanizmy obronne. Psychoterapeuta ma kompetencje do tego, żeby to zobaczyć, rozbroić, nauczyć klienta nad tym pracować.
– Czyli można podsumować, że coach pracuje na teraźniejszości i przyszłości, a psychoterapeuta na wszystkich trzech osiach czasu?
– To duże uproszczenie, ale tak można w skrócie powiedzieć. Ta granica jest o tyle płynna, że pojawiają się nurty w psychoterapii krótkoterminowej, koncentrujące się na rozwiązaniu, a to bardzo przypomina coaching, więc ta granica się momentami zaciera. Tak samo jak wspólnym obszarem dla psychoterapeutów i coachów jest praca na przekonaniach, tyle tylko, że w psychoterapii nazywa się go poznawczo-behawioralnym, a w coachingu po prostu pracą na przekonaniach.
– Może więc rozróżnieniem będzie czas trwania psychoterapii i coachingu?
– To zależy. W coachingu na ogół jest to jakaś określona liczba sesji, najczęściej do 10-ciu. Takie jest moje najczęstsze doświadczenie – 5-10 sesji w zależności od tego nad czym i ile klient chce pracować. W psychoterapii bywa podobnie, bo jest psychoterapia krótkoterminowa. Psychoterapia psychoanalityczna trwa natomiast 3 lata albo 6, albo całe życie, więc naprawdę bardzo trudno jest na to jednoznacznie odpowiedzieć. Powiedziałabym, że w procesie psychoterapeutycznym pracujemy na ogół dłużej, chyba że rzecz dotyczy pracy nad zmianą przekonań, wtedy np. w psychoterapii behawioralnej często jest tak, że wystarczy 10 zakontraktowanych sesji, a potem się sprawdza czy jeszcze coś trzeba zrobić więcej. Natomiast ja pracuję w sposób integracyjny, czyli łączę wątki psychodynamiczne i wątki poznawczo-behawioralne i wtedy na ogół klient pracuje 6 miesięcy albo rok – to zależy od wagi problemu.
– Czy coach może być psychoterapeutą albo psychoterapeuta coachem?
– Pracuję w obu tych zawodach i dlatego widzę wartość w posiadaniu jednej i drugiej perspektywy, choć oczywiście nie jest to konieczne. Mam taki dylemat czasem jak rozmawiam z coachami, że jeśli ktoś nie ma ugruntowanej wiedzy psychologicznej, to może tego doświadczać nieraz jako kłopot w pracy, jakiś rodzaj braku. Wtedy zachęcam do dokształcania się, czytania itd. Mam takie poczucie, że świat się tak dynamicznie zmienia i doświadczenia postpandemiczne pokazują, że doświadczenie psychoterapeutyczne jest mi coraz częściej potrzebne również w pracy coachingowej. Nie zawsze ujawniam to w pracy, ale jest mi to potrzebne do tego, żeby klienta lepiej zrozumieć i żeby też lepiej rozumieć siebie.
– Czyli w coachingu wiedza psychologiczna jest równie ważna i warto wybierać szkoły, które kładą na tę wiedzę nacisk?
– Myślę, że wybór szkoły ma ogromne znaczenie, ponieważ w dobrych szkołach coachingowych wiedza psychologiczna jest na takim poziomie, jaki jest potrzebny do prowadzenia coachingu, natomiast ponieważ nie ma ustawy o zawodzie ani psychoterapeuty ani coacha, to wokół tego jest mnóstwo zamieszania. Różne mity biorą się z tego, że ludzie często trafiają do kogoś, kto się tylko nazywa coachem, czy psychoterapeutą, bo niestety może. Są kursy weekendowe, które mówią, że po ich ukończeniu zostaniesz coachem… Więc wybór odpowiedniej szkoły ma tutaj znaczenie.
– A czy są jakieś wyznaczniki? Po czym poznać odpowiednią szkołę – taką, która da mi wszystko, czego potrzebuję? Czym się kierować przy wyborze?
– Tak np. czas trwania, czy rekomendacje Polskiego Towarzystwa Psychologicznego. Szkolenie psychoterapeutyczne trwa 4 lata, jest szkoleniem podyplomowym, czyli dla ludzi z wyższym wykształceniem. Jest to szkolenie dość trudne, wymagające, praktyczno-teoretyczne i bardzo drogie niestety. A jeśli chodzi o kursy i szkoły coachingowe trzeba zobaczyć, jak się tam ludzie uczą, jak jest skonstruowana sytuacyjna edukacyjna. Czy się opierają tylko na teorii, czy są i jak wyglądają wątki doświadczeniowe. Ale też kto prowadzi tę szkołę, kim są prowadzący zajęcia, jakie mają kompetencje, wykształcenie i rekomendacje. Można też sprawdzić, jak długo szkoła jest na rynku, co jest czymś, czym ja się akurat kieruję. Sama kończyłam Szkołę Trenerów i Szkołę Coachów w Grupie TROP i pamiętam, że dla mnie taka rekomendacja, że jest to jedna z pierwszych szkół na rynku miała znaczenie, bo zdążyła już zdobyć doświadczenia, ugruntować pilotaże.
– A gdybyś miała podsumować i podać kilka punktów stycznych i różnic między coachingiem a psychoterapią, to co by to było?
– Najprościej mówiąc coaching jest nastawiony na pracę z zasobami klienta na tu i teraz. Na rozwijanie potencjału klienta, na odkrywanie jego mocnych stron. Jest bardzo nastawiony na rozwój i bazuje na tym, co jest. Uzupełnia to czasem jakimiś wątkami z zewnątrz, ale generalnie jest to takie myślenie, że człowiek jest zdrowy i potrzebuje się rozwijać. Bardzo często jest to praca na konkretnym wyzwaniu, problemie (widać to na przykład w biznesie) i można powiedzieć, że ten problem jest pretekstem, żeby przyglądać się sobie, swoim różnym nawykom, schematom, sposobom funkcjonowania, również w relacji. I to nadal nie jest psychoterapia. Pracujemy nad tym co jest tu i teraz po to, żeby podnieść efektywność, skuteczność tego klienta w pracy, a jednocześnie zadbać o jego dobrostan wewnętrzny. Tak rozumiem coaching. To jest często też rodzaj eksperymentu, ja akurat bardzo to lubię w coachingu, ale u mnie jednak ten coaching i psychoterapia dość mocno się przenikają. Ogromnie cenię Miltona Ericksona, jest moją inspiracją w życiu, a on jednak był takim niestandardowym psychoterapeutą i on właśnie tego rodzaju eksperymenty na swoich klientach stosował. Z tego dzisiaj bardzo czerpie coaching, że to jest takie zadanie na tu i teraz, które wymyślamy w sposób twórczy i kreatywny z klientem często w trakcie sesji. Np. jeśli klient ma kłopot, żeby być tu i teraz, to Erickson proponuje mu przeczesywać trawę i znajdować wszystkie możliwe odcienie zieleni. To jest dla mnie bardzo twórczy sposób pracy. Pracujemy na tym co jest, nie wymyślamy cudów.
Natomiast w psychoterapii często, nie zawsze, klient przychodzi z jakimś rodzajem cierpienia, z już zarysowanym, nie zawsze ugruntowanym, czasem nieprecyzyjnie nazwanym, ale jednak problemem, z doświadczeniem jakiejś trudności w relacjach albo w ogóle trudności, która jest źródłem jego cierpienia. I wtedy bardzo ważne jest, żeby to dobrze skonstruować, nazwać problem, z którym klient przychodzi i pod ten problem konstruowany jest proces terapeutyczny. Natomiast to się tym różni od coachingu, że wymaga dużej świadomości terapeuty na temat np. wiedzy dotyczącej zaburzenia więzi, destrukcyjnych schematów, emocji i tego, co klient z tymi emocjami mógł w życiu zrobić – mam tu na myśli różnego rodzaju traumy – czyli historia klienta ma tutaj znaczenie znacznie większe niż w coachingu. Ponieważ większość z tych trudnych schematów tworzy się na ogół we wczesnodziecięcym okresie życia, tu jest właśnie potrzebna taka kompetencja psychoterapeuty do tego, żeby się odwoływać do tego czasu i pracować z tymi tematami przy pomocy konkretnych metod i technik. Więc psychoterapia wymaga towarzyszenia klientowi na ogół w dłuższym okresie i w takiej pracy nad wyprostowywaniem takich różnych wątków dotyczących świata wewnętrznego.
– Mam wrażenie, że zarówno psychoterapia jak i coaching bez względu na czas trwania mogą być głębokie, w zależności oczywiście od tego, jaką klient ma gotowość, żeby w nie zanurkować.
– Tak, właśnie dlatego ta granica jest dość cienka, bo ja np. bardzo korzystam z różnych wątków psychoterapeutycznych w pracy coachingowej, jeśli jest na to przestrzeń, czas i wola. Czyli jak pojawia się taki moment, to czasem można użyć kawałka psychoterapeutycznego do pracy coachingowej i odwrotnie, chociaż trzeba to zrobić bardzo świadomie i uważnie. Natomiast masz rację, bo mam za sobą różne sesje coachingowe bardzo głębokie ze świadomymi klientami i odwrotnie – czasem zajmuję się psychoterapią, ale korzystamy z metod poznawczo-behawioralnych i to przypomina coaching, bo jest to praca np. nad zmianą destrukcyjnego przekonania i zamianą go na myślenie, które służy klientowi. To nie jest jakaś bardzo głęboka praca, a podobną można by wykonać w coachingu. Dlatego te światy tak się przenikają, ale to oczywiście nie znaczy, że każdy coach ma mieć wykształcenie psychoterapeutyczne. Myślę, że klient jak idzie na coaching, to raczej często jest świadomy tego, że ma pewne zadanie do wykonania.
Dodam jeszcze, że i w obszarze coachingu i psychoterapii dużo się dzieje, te światy się bardzo dynamicznie rozwijają i myślę, że siła i bogactwo jest właśnie w tej różnorodności i w tym, że się otwieramy coraz bardziej na eksperymenty w tym i w tym obszarze. Jakoś ostatnio bardzo mnie kusi to, żeby w psychoterapii bardziej korzystać z kreatywnych metod i np. żeby pracować terapeutycznie ze sztuką, jeśli ona jest w obszarze zainteresowania klienta. To jest inspiracja właśnie z coachingu i taki mój pomysł na łączenie tych światów. Jeśli klient np. maluje albo rysuje, czy śpiewa to może się stać narzędziem i terapeutycznym i coachingowym według mnie, bo jest ważną częścią tożsamości klienta. To jest takie moje osobiste twórcze podejście do samego tematu pomocy drugiemu człowiekowi.
0 komentarzy