Czułość – jedna z najpiękniejszych cech, jaką w sobie mamy, jeden z najbardziej wartościowych darów, który możemy ofiarować innym istotom żywym albo w ogóle – światu. Możemy być czuli dla siebie nawzajem, ale również dla zwierząt i roślin – w atmosferze czułości wszystko lepiej się rozwija. Posłuchajcie, jak o czułości mówi Przemek Kluge.
Transkrypcja podcastu
To jest podcast Grupy TROP, przy mikrofonie Przemek Kluge. W tym odcinku podcastu będę mówił o TROPowym temacie miesiąca, którym jest czułość. Temat jest o tyle trudne, że to pojęcie w języku ma bardzo wiele znaczeń i jak myślałem o tym co powiedzieć, to przychodziło mi do głowy, że powinienem to określenie jakoś bardzo doprecyzować, precyzować i precyzować, ale im bardziej precyzowałem, to bardziej wydawało mi się, że popadam w rozmaite sprzeczności. Te sprzeczności są związane z tym, ze czułość jest prosta. Moja pasierbica, w której pokoju się właśnie znajduje, zaproponowała, żebym się inspirował zdjęciami jej i jej chłopaka. Na początku pomyślałem, że to jest niebezpieczne, że będę się tym inspirował, ale potem pomyślałem, że jest w tym jakaś mądrość. Że to po prostu ma być proste. I spróbuję tak o tym opowiedzieć, bo czułość, jeśli ją oddzielić od tego aspektu związanego z miłością, cielesnością, bliskością, a z tym się głównie kojarzy, kiedy się potocznie o tym rozmawia, jest po prostu stanem relacji między człowiekiem, który potrzebuje jakiegoś wsparcia, pomocy, a tym, który chce mu pomóc. Podobny problem jest ze słowem intymność, które jest kojarzone właśnie z taką bliskością ciał, podczas kiedy w psychologii, na przykład Eric Berne, używał określenia intymność do opisania po prostu takiego stanu, w którym dwie osoby, będące ze sobą w relacji, są w stanie mówić do siebie w sposób całkowicie otwarty, bez prowadzeni żadnych gier interpersonalnych, bez okłamywania. Czyli intymna relacja to taka relacja, w której jesteśmy wobec siebie tacy, jacy jesteśmy. Możemy ujawnić to, co czujemy, myślimy i nie zastanawiamy się jaki to będzie miało wpływ na dalsze losy tego naszego kontaktu. Z czułością myślę, że jest podobnie. To zwykłe, codzienne rozumienie odwołuje się do tego, co w czułości jest w istocie najważniejsze. Zatem nie będę tutaj szaleńczo próbował doprecyzować czym czułość nie jest, tylko będę próbował powiedzieć, czym w takiej profesjonalnej relacji jednak jest.
Po pierwsze, najważniejszym tutaj słowem jest „relacja” właśnie. Ponieważ czułości nie ma bez relacji. A kontakt profesjonalny, takie profesjonalne pomaganie, profesjonalne wsparcie w uczeniu jest relacją. I jako relację rozumiem tę cechę tego bycia ze sobą, która polega na tym, że wzajemnie na siebie wpływamy. Bo stąd się relacja bierze. To, co ja robię ma wpływ na tę drugą osobę, a to co ta druga osoba robi, jak się zachowuje, jak się do mnie odnosi ma wpływ na mnie. Być może to, co jest profesjonalne w tym, to świadomość tego, w jaki sposób ta druga osoba wpływa na mnie, a jak ja mogę wpływać na tę drugą osobę. I to jest pewien fundament intymności, że zdaje sobie sprawę, że jestem w kontakcie z kimś, którego zachowania, słowa, miny, ruchy, oddech, tempo tego oddechu wpływa na to, jak ja odczytuję i interpretuję tę sytuację. Czyli mówimy o wzajemnym wpływie dwóch osób, a czułość w tym aspekcie oznacza włączenie właśnie takiego rodzaju uważności na to, w jaki sposób ten wpływ działa i w miarę możliwości ujawnianie tego, przyglądanie się temu, ale też czynienie użytku edukacyjnego, wspierającego, pomocnego w każdym razie z tej wiedzy, na temat relacji i wzajemnego wpływu. To jest ten pierwszy, fundamentalny element. Drugi element nazwałbym wrażliwością. Kiedy myślałem o różnych metaforach związanych z czułością, to przyszło mi do głowy też takie chłodne, a może nawet trywialne porównanie z różnego rodzaju narzędziami pomiarowymi. Narzędzia pomiarowe to są takie urządzenia, żeby sprawdzić ile czegoś jest. Albo jak to jest duże. A czułość tych urządzeń oznacza, że takie urządzenie jest w stanie rozpoznać bardzo niewielkie zmiany, subtelne, być może niewidoczne w sytuacji, kiedy się tego urządzenia nie użyje i czułość w relacji profesjonalnej jest też takim rodzajem wrażliwości na szczegóły, na drobne zmiany, na pewne subtelności, które dzieją się w relacji i o których mówi druga osoba, w jaki sposób o tym mówi, w jaki sposób definiuje swoje funkcjonowanie w tym kontakcie albo opowieść na temat swojego życia. Czyli wrażliwość próbuję tutaj zobaczyć właśnie w takim chłodnym, pomiarowym, trochę narzędziowym kontekście. Trzeci aspekt, niezwykle istotny, ważny też z punktu widzenia naszego rozumienia pomagania, naszego rozumienia uczenia się, to jest aspekt związany z empatią. Empatię traktuje jako taki rodzaj wrażliwości, w którym ludzie wzajemnie rozpoznają swoje stany, mniej lub bardziej trafnie, zawsze to jest pewnego rodzaju hipoteza. Rozpoznają, co czują, co mogą myśleć, co może być dla nich pomocne, potrzebne. To wszystko są źródła skutecznego, efektywnego pomagania i wspierania drugiego człowieka. Relacja empatyczna tym się różni od relacji, której w tej empatii brakuje, że osoby w takiej relacji pozostające są wobec siebie wrażliwe. Są wobec siebie pełne czegoś, co bym tak po staroświecku nazwał delikatnością i atencją. Ta delikatność i atencja pozwala być nienachalnym w pomocy. Pozwala uniknąć swego rodzaju ataku pomocnej dłoni, uniknąć takiego podejścia do drugiego człowieka, w którym to ja rozstrzygam, że moje koncepcje dotyczące tego, co jest dla niego dobre będą tutaj skuteczne. Jeżeli jestem wrażliwy, delikatny, uważny, empatyczny, to potrafię z atencją być przy cudzych potrzebach. Potrafię się do tych potrzeb odnieść w taki sposób, który będzie pozwalał drugiemu człowiekowi zobaczyć, czy rzeczywiście mu pomagam, go wspieram. Czy jego sytuacja pod wpływem mojej pomocy, mojej interwencji, moich propozycji zmienia się w taki sposób, który jest dla tej drugiej osoby przystępny, użytecznym wnosi coś do rozwoju.
Spróbowaliśmy ująć przed chwilą tę czułość w kilku takich wyrazistych pojęciach. Mówiłem o relacji, o wrażliwości, o empatii i o tej staroświeckiej atencji czy też delikatności. I wszystkie te pojęcia nie są chyba wystarczające do tego, żeby oddać istotę tego zjawiska, zwłaszcza w relacji profesjonalnej. Nie jest bowiem łatwa odpowiedź na pytanie czym się różni ta czułość w wymiarze relacji zawodowej, w której realizuje jakieś cele i w związku z realizacją tych celów zarabiam, będąc jednocześnie pomagaczem. Będąc kimś, kto wobec drugiego człowieka stara się być jak najbardziej użyteczny, jak najbardziej uczciwy, jak najbardziej wprost. Ta trudność być może bierze się z tego, co mówiłem na początku i z tej rozmowy z moją pasierbicą, która powiedziała „no zainspiruj się tym, co jest na zdjęciach”. I im bardziej się inspiruje, tym bardziej mam wrażenie, że to jest jakaś tajemnica. Ale tajemnica związana z głębokim szacunkiem dla drugiego człowieka, z byciem w nim w takim kontakcie, w którym to on naprawdę jest najważniejszy, a ja nie udaję tego, że on jest najważniejszy, tylko rzeczywiście staram się być przy tym, co wnosi, być przy tym co mówi, nawet kiedy błądzi. Jak sobie myślę o poszczególnych rodzajach pomagania, na przykład szkoleniu, to być może ten trener, coach, który jest czuły, jest takim coachem lub trenerem, który naprawdę i bardzo głęboko pozostaje przy tym, co wnosi człowiek, z którym ja pracuję. Pozostaje w szacunku dla jego błędów, w przekonaniu, że te błędy gdzieś go prowadzą i że są jego. Pozostaje w szacunku do jego rozmaitych splotów opowieści, które nie oddają w istocie tego, co się z tym człowiekiem dzieje, ale na ten moment są tym, co on może przynieść i dać. Czułość oznacza głęboki szacunek dla tego. Taki szacunek, który pozwala, podczas przerwy na przykład, nie skomentować tego na przykład „on jest niedojrzały”. Albo nie skomentować tego takimi słowami, że być może „nie jest gotów”. To są takie wytrychy, które czasem pomagacze używają. Jest gotów na tyle, na ile może być gotów. Jest przygotowany i dojrzały na tyle, na ile może być w tej sytuacji dojrzały, a ja nie uczynię go dojrzalszym. Mogę towarzyszyć mu w tej drodze i dostrzegać takie potencjały, które mu na tę dojrzałość bardziej pozwolą. Jeśli ja, w sposób głęboko autentyczny, będąc w zgodzie ze sobą, jestem w stanie przyjąć do wiadomości, że drugi człowiek jest w istocie najlepszym ekspertem od swojego własnego rozwoju, a wszystko to, co może mi się wydawać jakieś niepełne, niedobre, niedoskonałe, prowadzące w złą stronę, jest być może właśnie tą jego drogą, z której ja nie zdaje sobie sprawy, a moim profesjonalnym zadaniem jest dostrzeganie szans, które tkwią w tym, co ów człowiek do naszej relacji wnosi. Takich szans, które pozwolą jemu się w jakiś sposób rozwinąć. Ta czułość mogłaby te tu oznaczać jakiś rodzaj poszanowania dla granic, których osoba korzystająca z mojego wsparcia nie może przekroczyć, nie może pójść dalej. I to jest bardzo ważny sygnał, żeby tej osoby nie pchać. Żeby nie próbować przemocą przecisnąć ją przez zbyt wąską uliczkę, przez którą sama nie może przejść. Być może na końcu tej zbyt wąskiej uliczki jest jakieś głębokie niebezpieczeństwo. Może to nie jest ten czas, ten moment, może ono nadejdzie. Ta delikatność w realizowaniu swoich przekonań na temat rozwoju innych ludzi jest chyba tym aspektem czułości, o który tutaj chodzi. To był podcast Grupy TROP, a ja nazywam się Przemek Kluge.
0 komentarzy