Żyjemy w zmianie

Żyjemy w zmianie.

Uświadomienie sobie tego faktu ma duże konsekwencje dla wszelkich programów społecznych.

W Polsce ta zmiana ma specyficzny swój wyraz. Wiele osób sądzi, że tylko dostosowujemy się do świata (po latach stagnacji, „tkwienia w miejscu”). W dyskusji nad jednym z programów ktoś zarzucił autorom – „Konstruujecie program w taki sposób, jakby ciągle coś miało się zmieniać. Jesteśmy przecież w okresie transformacji – później wszystko nabierze właściwego rytmu”. W odpowiedzi usłyszał zacytowane słowa jednego z biznesowych doradców inwestycyjnych z Anglii: „Transformacja! Tak wiem. To jest taki okres czasu między jedną transformacją a drugą transformacją.”

Dostosowujemy się do świata, w którym rzeczywistość technologiczna, społeczna, gospodarcza, obyczajowa zmienia się bardzo szybko. W którym normą, codziennością staje się stawanie przed ciągle nowymi wyzwaniami. Rozwój przestaje powoli oznaczać osiąganie znanych z tradycji, zdefiniowanych etapów. Nie wiemy, jakie warunki, okoliczności, nowe sytuacje spotkają nas już za rok.

Upraszczając można powiedzieć, że do niedawna życie człowieka polegało na „stąpaniu po twardej ziemi”. Pomijając katastrofy i wojny, człowiek wiedział, jak będzie żył za dziesięć lat – co może osiągnąć, kim może być. W chwili obecnej życie przypomina „stąpanie po ruchomych piaskach”. Tylko ruch, aktywność może uratować przed utonięciem. Można chaotycznie się miotać, ale można też świadomie sterować własną aktywnością – stawiać sobie cele, strukturalizować „po swojemu” kawałek rzeczywistości.

Zauważmy, że coraz więcej obszarów działalności człowieka ma charakter „projektu”, czyli pewnego ciągu działań z wyraźnie dookreślonym czasem trwania, precyzyjnymi celami, sposobami ewaluacji. Dobrze przygotowany i prowadzony projekt to „wyspa stabilności na oceanie zmiany”. Nowoczesne instytucje przestają być sztywnymi, elegancko wyglądającymi na papierze strukturami. Stają się elastycznymi ramami wielu projektów. Tak jest z działaniami społecznymi, biznesem, polityką. Kreatywność, wizjonerstwo, intelektualne dopracowywanie celów i procedur, rzetelność i zaangażowanie przestaje być cechą potrzebną nielicznym. Gospodyni domowa, właściciel małego sklepiku, naukowiec, polityk i menager wielkiej firmy coraz więcej muszą stwarzać, kreować, decydować.

Podstawową umiejętnością potrzebną do przeżycia jest elastyczność, sztuka adekwatnego reagowania na nowe fakty, gotowość nieustannego uczenia się.

Ludzie oceniają taką rzeczywistość bardzo różnie. Część sądzi nawet, że tak wygląda „początek końca świata”. Istota ludzka, pozbawiona w końcu wszystkich pewników, drogowskazów, tradycji, pogubi się totalnie i zniszczy siebie (a przy okazji całą planetę).

Inni uważają, że jest, jak jest i trzeba się do tego przystosować.

Są też tacy, którzy oprócz ewidentnych zagrożeń, widzą też w tym wielką szansę. Jak mogłaby wyglądać ludzkość, w której jednostki „przymuszone” tą specyficzną społeczną ewolucją „musiałyby” rozwijać w sobie takie cechy, jak komunikatywność, otwartość na innych, kreatywność…

Niezależnie od pesymistycznego, czy optymistycznego widzenia przyszłości jedno wydaje się pewne – w obecnych, a także nadchodzących czasach postawa aktywna, czyli zdolność do podmiotowego i adekwatnego reagowania na rzeczywistość wydaje się być warunkiem zdrowia psychicznego, rozwoju biznesowych firm i społecznych organizacji, a może nawet fizycznego przetrwania.

Warto tu zacytować mędrców zarządzania. Edgar H. Schein w artykule p.t. „Przywództwo a kultura organizacji” w książce „Lider Przyszłości” pod redakcją Drukera w podrozdziale „Spojrzenie w przyszłość” pisze:

„Coraz wyraźniej dostrzec możemy fakt, że instytucje minionej doby stają się przestarzałe i że należy nauczyć się nowych form rządzenia i kierowania. Co więcej, wraz ze wzrostem tempa przemian zdolność uczenia się nie będzie polegała na jednorazowym poznaniu działania nowego systemu. W przyszłości jedyną stałą wartością będzie proces nieustannego uczenia się i zmian.”

Z kolei Douglas A. Fraser twierdzi, że:

„Funkcjonujące na owładniętym zaciekłą konkurencją rynku lat 90-tych firmy nie rozumieją, że przedsiębiorstwo to nie zbiór pozycji majątku, maszyn i urządzeń. Przedsiębiorstwo to żyjąca społeczność ludzka. Wdrożenie zaawansowanych technologii lub efektywniejszych systemów działania to nie wszystko. Baczną uwagę zwracać należy na osobiste, emocjonalne i społeczne samopoczucie pracowników, jak również na kulturę organizacyjną.

Konkurencyjny sukces firmy zależy od uwolnionych ukrytych osobistych zdolności każdego pracownika. System wartości i etos firmy to nie jedynie przedmiot nadplanowych humanistycznych dociekań, ale żywotne elementy majątku firmy.

Jest wielce prawdopodobne, że firma stanie się bardziej konkurencyjna, jeżeli jej pracownicy wykażą osobistą inwencję i pomysłowość, jeżeli będą umieli okazać empatię, będą mili i sympatyczni, szczególnie, jeśli pracują w sektorze usług. W miarę przesuwania się granic zakresów obowiązków, pracownicy muszą nauczyć się przyjmować na siebie różnorakie zadania, chcąc dać z siebie to, co najlepsze i wykazując gotowość włączenia się do pracy zespołowej w celu osiągnięcia kolektywnych celów.”

0 komentarzy

Call Now Button