Energia samoodnawialna lidera, czyli Lider OdNowa

„Gospodarka, głupcze!” (It’s the economy, stupid!) oto hasło Jamesa Carvilla, amerykańskiego doradcy politycznego, dzięki któremu Bill Clinton mógł zasiąść na fotelu prezydenta w 1992 roku.  

A my mówimy do liderów: „Energia, głupcze!” 

Oto nasze AHA: Możesz tak gospodarować swoją energią, aby się „samoodnawiała”. 
Niewiarygodne? 

Czym jest energia osobista?  

Energia osobista jest ZDOLNOŚCIĄ danej osoby do wykonania określonych zadań. Gdy ktoś mówi, że ma dużo energii, to oznacza jego zdolność do wykonania zadania (lecz niekoniecznie to robi).  

Wyobraź sobie ogromną kulę na szczycie góry. Ktoś strasznie się napracował, aby ją tam wepchnąć. Musiał ją wypchnąć z dołu na sam wierzchołek. A teraz? Teraz może zdarzyć się wszystko. Kulka może tak tkwić jakiś czas, pełna potencjału, aż zacznie się rozkruszać. Może z powrotem spaść na dół do dołka tą samą drogą, którą ktoś ją wepchnął, ale może też zjechać w dół innym zboczem. Ma w sobie energię. I być może nawet z impetem wjedzie na stok kolejnej górki! Co z nią się stanie, zależy od wielu czynników – ukształtowania terenu, wiatru, impulsu nadanego przez człowieka. Ale gdyby tkwiła nadal w dołku, nie mogłaby nic.  

Zauważmy, że nie tylko człowiek dysponuje energią, ale też układ ludzi, np. zespół lub organizacja. Siły działające pomiędzy ludźmi w zespole albo podnoszą efektywność działania zbiorowości, albo ją obniżają. Tę drugą sytuację czujemy dobitnie na przykład wówczas, gdy jest zbyt dużo tarć między jej członkami. Wtedy od razu energia całego zespołu spada.  

To właśnie od energii zleży efektywność działania osoby i zespołu, choć oczywiście energia nie jest jedynym warunkiem skutecznego działania. Musi być jeszcze cel, sposób, impuls do rozpoczęcia.  

Jeśli więc chcemy dbać o energię, o możliwość podejmowania różnych sensownych działań, warto, abyśmy byli jak ta kulka na górce – gotowi. Może niecały czas, może w pewnym rytmie… Ważne jednak, abyśmy świadomie przygotowywali się do kolejnych kroków wymagających wydatkowania energii pod dowolnymi postaciami: czasu, myślenia, kontaktu, fizycznego wysiłku. Przygotowanie jest niemniej kluczowe od planowania.     

Podstawą przygotowania jest odpoczynek, lecz to nie wszystko. Kulka też „odpoczywa w dołku”, a potencjału do ruchu przecież nie uzyska, żeby nie wiem jak długo tam tkwiła! A to dlatego, że pozbawiona jest energii. Możemy jednak nauczyć się wychodzić ze stanu spoczynku i przystępować do działania z o wiele wyższą energią dzięki treningowi budowania motywacji rozwojowej i samoaktywizacji.   

Na czym opiera się ten trening, z czego się składa? Najpierw pozwólmy sobie na kilka refleksji „na czasie” o psychologii lidera i o świecie, w jakim przyszło nam aktualnie żyć, a na koniec zaproponujemy 5 zasad budowania samoodnawialności wraz z praktycznymi ich implikacjami. 

Energia w czasach turbulencji 

Energia jest kluczowym zasobem, którym każdy gospodaruje w określony sposób. Nie zawsze zastanawiamy się, czy to sposób ekonomiczny i konstruktywny zarówno dla lidera, jak i otoczenia, czy raczej grabieżczy, wyczerpujący zasoby jego i współpracowników. A nawet, jeśli ktoś nieustannie czuje permanentny „power” jak Jake Gyllenhaal w filmie „Miłość i inne używki” i nie wyobraża sobie rezygnacji z tego stylu życia, to czy nie powinien przeanalizować źródła swojej energii i jej dynamiki? Zróbmy stop-klatkę. Zatrzymajmy się na moment, aby popatrzeć na świat z perspektywy energii lidera. 

Zmian krytycznych jest wiele: przemiany socjologiczne i kulturowe oraz związana z tym rosnąca różnorodność, turbulencje gospodarcze oraz nieprzewidywalność cen i układu sił na rynku, kryzys klimatyczny, dochodzące do nas odgłosy wojny. To wszystko stawia nas przed nie lada wyzwaniami. Liderów zaś skłania do skupienia się na dylemacie zarządzania energią wewnętrzną i szukania odpowiedzi w nowy sposób, bo jogging już nie wystarcza.  

To, że mamy czasy turbulentne oznacza, że świat przekształca się w sposób chaotyczny. Drobna zmiana pewnych parametrów może pociągać za sobą ogromne przemiany w nieprzewidywalnym kierunku, a równocześnie bardzo silne bodźce czasem nie robią na świecie wrażenia. Nieprzewidywalność jest dla naszego umysłu jak kamień młyński u nogi. Wbrew pozorom nie dzieje się tak ze względu na ilość niewiadomych i trudność w ich interpretacji, bo nasz mózg lubi zagadki. Jednak rozwiązywanie łamigłówek nie są jego głównym zadaniem. Mózg służy do generowania prostych odpowiedzi na temat tego, co mamy robić. Tymczasem związek pomiędzy sygnałami ze świata i tymi pochodzącymi z wnętrza naszej duszy a wiarą w skuteczność naszych reakcji maleje, aż w końcu prowadzi do bezradności. 

Trzeba mieć mocne nerwy i wiele zdrowia, szczególnie wobec faktu, że wiele metod z czasów wczesnego kapitalizmu już nie działa, wyczerpaliśmy limit przekraczania własnych granic. To sytuacja podobna do tej, gdy na urlopie w 35-stopniowym upale, nie możemy wychynąć nosa z klimatyzowanego hotelu. Wówczas nabieramy pełnej świadomości, że rabunkowa gospodarka energetyczna mści się. To samo dotyczy mikro-skali energii lidera.   

Jak dbać o swoją energię oraz o energię swoich ludzi w nowy sposób? Zarysowania „szybkiej ścieżki” odnawiania swej energii potrzebują liderzy jako osoby, które wprowadzają zmiany, dają ludziom wsparcie, realizują zadania. I liderzy jako ludzie zajmujący się swoimi domami, dziećmi i rodzicami, obdarzający uwagą przyjaciół. I jako obywatele idący głosować w wyborach i w wielu, wielu innych rolach oraz zadaniach, które pełnią w życiu.  

Co pomaga w zachowaniu świeżej energii? 

Dlaczego stary sposób myślenia o zasobach energetycznych już nie do końca się sprawdza? Bo na ogół myślimy o tym w dwóch kategoriach: rozwoju kompetencji zarządczych oraz zachowaniu balansu pomiędzy pobieraniem i wydatkowaniem energii poprzez rozłożenie aktywności w czasie. Tymczasem oba z nich nie sprawdzają się tak dobrze, jak kiedyś, właśnie ze względu na czas, jakim dysponujemy, by „stanąć na nogi”.  

Gdy w trakcie coachingów i szkoleń wspólnie z liderami przyglądamy się ich aktualnym doświadczeniom, taka potrzeba wysuwa się na plan pierwszy. Moi klienci wyznają, że najbardziej dojmujące dla nich jest pragnienie zachowania świeżej energii. Jednak gdy pytam: „Wobec tego, czego chciałbyś się nauczyć w trakcie naszych spotkań?”, zwykle wymieniają rozmaite, raczej twarde kompetencje, które w ich mniemaniu pomogłyby w odzyskaniu kontroli nad swymi nadwątlonymi zasobami energetycznymi. Wspominają o delegowaniu, zarządzaniu projektami, motywowaniu… Często jednak nie potrafią ocenić, na ile realistyczne jest oczekiwanie szybkiej zmiany w tym obszarze. Gdy snują marzenia o idealnym stanie docelowym – uśmiechają się z ulgą i mówią: „Może wówczas będę wolny od nadmiernych obciążeń?”. Lecz na myśl o wdrażaniu koniecznych zmian, miny im rzedną. Uświadamiają sobie, jak energochłonny jest to proces. Przypuszczenie, że nauka delegowania lub prowadzenia projektów przyniesie im znaczące i natychmiastowe oszczędności, jeśli idzie o czas i siły, jawi się w tym kontekście jak bajka o żelaznym wilku. Bo jeśli ktoś do tej pory nie delegował odpowiedzialności na innych, to zmiana tego stanu rzeczy jest niezwykle energochłonna, więc owszem, docelowo będzie to oszczędność, ale pytanie: kiedy? I jak biedny lider ma dożyć tej chwili? Podobnie z bałaganem w projektach. Oczywiście, że uporządkowanie go pomoże liderowi w zaoszczędzeniu wielu godzin i kaw. Jednak zanim do tego dojdzie, trzeba w tę zmianę zaangażować zespół, w którym wiele osób uzna to za zbędny wysiłek. Przekonanie sceptycznych będzie z pewnością kosztowało wiele sił i stresu. Skąd wziąć na to siły? 

Wprowadzanie w życie nabytych kompetencji, zwłaszcza twardych, zazwyczaj wiąże się ze zmianą. A ta zawsze kosztuje lidera wiele energii. Czy zatem nie powinniśmy skupić się w pierwszym rzędzie na meta-kompetencji zarządzania energią, która, jak widać, warunkuje możliwość wprowadzania dowolnych zmian, czyli po prostu warunkuje rozwój? Oczywiście, warto rozwijać wszelkie wymienione kompetencje oraz jeszcze wiele innych, lecz aby było to możliwe, trzeba najpilniej zająć się problemem braku energii. Na szczęście uczenie się i dbanie o energię to nie muszą być sprawy rozłączne. Ucząc się – możemy jednocześnie ładować baterie, pod dwoma wszakże warunkami: uczymy się tego, co jest zgodne z nami, a w szczególności z naszymi wartościami i mocnymi stronami oraz uczymy się w sposób podmiotowy. Najlepiej, jeśli na dodatek nie robimy tego sami, lecz przechodzimy ten proces we wspólnocie zadaniowej. 

Energia a zmiana nawyków  

Przyjrzyjmy się kwestii wprowadzania zmian z perspektywy nawyków. Jak już mówiliśmy, czasy turbulentne zmuszają nas do podważenia wiary w efektywność naszych nawyków związanych z gospodarowaniem osobistymi zasobami. Czasami czujemy, że co działało, dziś już nie działa. Co niegdyś zawodziło, dziś sprawdza się znakomicie. To oznacza, że liderzy, podobnie jak ich pracownicy, częściej niż do tej pory czują bezradność i pogubienie. A nic tak nie męczy, jak te dwa uczucia. Nasze mózgi spalają o wiele więcej energii w bezradności niż w efektywnym działaniu, bo muszą poradzić sobie ze stresem i niepewnością. Chcąc utrzymać się „na fali”, nie mamy innego wyjścia – musimy weryfikować swoje przyzwyczajenia, jedynie słuszne przekonania i uczyć się nowych sposobów postępowania.  

Zapytałam kilku liderów, jakie nawyki, które dotychczas nieźle służyły im jako ochrona przed przeciążeniem, teraz musieli odłożyć do lamusa, bo nie przynoszą już oczekiwanych korzyści. 

„Przez wiele lat cały rok pracowałem jak szalony, dociągając na oparach do urlopu, a potem odpoczywałem w wypasionym hotelu nad basenem, popijając drinki. Lecz ostatnio poczułem, że ten wyjazd jest równie absurdalny jak moja intensywna praca. Zrozumiałem, że coś zmieniło się w mojej życiowej energii i że potrzebuję nowej drogi.”  

„Miałam w pracy dobre relacje, które mnie ładowały. Odpoczywałam na małych ploteczkach w kantorku, to nadawało mi jakiś rytm. Czułam z nimi wieź. Teraz, w związku z pracą zdalną, czuję tylko pustkę i brak motywacji. Boli mnie, że straciłam kontakt z ludźmi, choć jednocześnie czuję, że już ich nie szukam.  Mam taki dojmujący żal, że wycieka ze mnie życie. W sumie nie wiem, jak zasypać energetyczną przepaść między tym, co dawniej, a tym, co teraz, jak zorganizować siebie dzień, aby był efektywny i abym pozostawała w przyzwoitym stanie mimo całego wysiłku.” 

 „Zawsze lubiłam uczyć ludzi właściwego podejścia do pracy i skupiałam się na tym, aby wiedzieli,  po co robią pewne rzeczy, jaki jest kontekst i ostateczny cel zadania. Mój zespół zawsze był świadomy i miał poczucie sensu, co mnie bardzo motywowało. Ta misja edukacyjna przydawała mi siły i zapału. Teraz staję bezradna wobec takich oto stwierdzeń: 

 – Ok, ciekawe, ale wie Pani… no, rozumiem potrzebę podzielenie się tym wszystkim, ale wolałabym skupić się na tym, co konkretnie mam zrobić. I czy mogę wyjść, gdy skończę, bo jutro mam zdalne, więc chętnie pojechałabym nad jezioro do kumpelki. 

W tym momencie moja energia zjeżdża do zera razem z opadającymi rękoma…” 

Rolą nawyku, przyzwyczajenia, jest umożliwianie nam działań „na skróty”, bez konieczności podejmowania za każdym razem decyzji. Chodzi tu właśnie o zachowywanie energii. Jeśli jakiś nawyk okazuje się nieskuteczny, wówczas zorientowanie się w tej sytuacji i podjęcie decyzji, co robić, wymaga od nas dodatkowej mobilizacji. To kosztuje. A takich sytuacji mamy teraz wiele. A zatem, w warunkach niestabilności grozi nam deficyt uwagi, czasu, motywacji. Chyba, że… nauczymy się, jak i co robić, aby podejmując trud przeuczania swych nawyków, szybko zyskiwać tyle samo lub więcej siły. Temu służy odwołanie się do motywacji rozwojowej. 

Samoodnawialna energia lidera, czyli „Lider OdNowa” 

Czy to możliwe, żebyśmy tyle samo energii wydatkowali, co odzyskiwali? By każdy wysiłek wracał do nas w postaci motywacji? Czy możliwe jest takie swoiste ludzkie perpetuum mobile?  

Wiadomo, że perpetuum mobile co do zasady nie jest możliwe. Perpetuum mobile pracuje w nieskończoność bez zewnętrznego źródła energii, wbrew prawom fizyki. W tym nierealnym koncepcie chodzi o układ zamknięty, izolowany. My zaś mówimy o tym, aby lider działał w układzie otwartym, miał jak najwięcej zewnętrznych i wewnętrznych źródeł energii, które napędzają się nawzajem. „Samoodnawialność” warunkowana jest wewnętrznie, poprzez to, co i jak lider robi, ale też zewnętrznie, dzięki innym ludziom i całej kulturze. W tym drugim przypadku „samoodnawialność” to w zasadzie tworzenie warunków do optymalnej wymiany, można powiedzieć, że to „samowymienialność”. 

W koncepcji i praktyce samoodnawialnej energii lidera chodzi o to, aby paliwem było coś, co sam produkuje, realizując swoje zadania oraz to, co wytwarzają inni wokół jako wspólny zasób. Jest to paliwo psychiczne nadziei, poczucia sensu, kreatywności, poszukiwania, poczucia samorealizacji oraz wspólnoty, która może więcej niż jednostka. No właśnie! Nie chodzi o to, aby wydatkować energię oszczędnie, lecz o to, aby wydatkować ją tak, by do nas wracała! Nie mam zatem na myśli nawet osławionego work-life balansu, choć oczywiście cenię to podejście. Niestety, w warunkach pracy zdalnej czasami trudno ustalić, gdzie kończy się work, a zaczyna life. Jednak nam chodzi o coś więcej. To, że świat stawia większe wymagania, że zmieniły się warunki pracy, nie oznacza jeszcze, że nie ma wyjścia z tego energetycznego zaklętego kręgu. Potrzebujemy konkretnych metod, dzięki którym liderzy w wyniku wykonywanej pracy mogą uzyskiwać dodatkową energię do działania, a także przyswoją sobie nowe nawyki myślenia o swych zasobach.  

Oto zaproszenie do treningu. Na trening ten składa się kilka elementów, które opisałam jako 5 zasad samoodnawiania. W gruncie rzeczy są proste, a jednak moja praktyka jako coacha i trenera pokazuje dobitnie, jak wielki ogólnospołeczny społeczny deficyt wiąże się z nimi.  

1. Samoaktywizacja – świadomie wprawiaj swoją energię w ruch. 

Stale świadomie przekształcaj swą energię. Zaczynaj nabierać energii w momencie, gdy jeszcze nie opadłeś z sił. Zmieniaj rzeczywistość, gdy sprawy jeszcze mają się dobrze, a nie wtedy, gdy już nic nie idzie.  

2. Integralność – działaj w zgodzie ze swoimi predyspozycjami i mocnymi stronami. Świadomie wybieraj potrzeby, na jakie odpowiadasz, aby nie marnotrawić energii. 

Dąż do wewnętrznej spójności, wybieraj działania, które pomagają Ci unikać zbyt wielu wewnętrznych dylematów moralnych i wojny motywacji. Zwracaj uwagę na swoje potrzeby i emocje. Za każdym razem podejmując decyzję, uświadamiaj sobie wartości, które Tobą kierują. Nie próbuj być wszystkim i wszystkimi – bądź świadom swoich mocnych stron i potencjałów, które domagają się zaprzęgnięcia do działania. 

3. Motywacja rozwojowa – wybieraj cel i sposób działania, który pobudza Twój rozwój. Kieruj się motywacją DO, aby ładować się tym, co robisz. 

Motywacja rozwojowa to taka, w której czujesz, że realizując zadania, nie tylko skupiasz się na „wykonie”, lecz także wzrastasz jako człowiek. Jak to rozpoznać przed zabraniem się do dzieła, a nie w trakcie, gdy już nie ma drogi odwrotu? Często zadawaj sobie pytanie, czy decydujesz się na pewien trud czy ryzyko dlatego, że pragniesz uniknąć przykrych konsekwencji obecnej lub przewidywanej sytuacji, czy też robisz to z powodu pewnych celów lub marzeń, które dodają Ci energii. Twoje działanie może w obu przypadkach wyglądać podobnie, lecz pod względem procesów umysłowych, jakie im towarzyszą, są odmienne. W pierwszym przypadku mówimy o działaniu „Od”, a w drugim „Do”. Działanie „Od” podszyte jest strachem i napięciem, działanie „Do” – radością i ekscytacją. Po zakończeniu procesu, czasami nawet niezależnie od rezultatu – czujesz ulgę lub jesteś pozytywnie naładowany.  

4. Wspólnota zadaniowa – buduj wspólnotę wokół działania. Twórz sytuacje, w których ludzie dodają sobie energii. 

Nie musisz być wszystkimi swoimi współpracownikami, ale możesz być ZE wszystkimi. „Bo jak kochać, to nieindywidualnie…” śpiewali Starsi Panowie i mieli wiele racji. Inni ludzie mogą być przeszkodą, ale też źródłem inspiracji, a przede wszystkim wsparcia. Podstawowym mechanizmem pomagającym w budowaniu pozytywnych, czyli ładujących relacji jest współpraca oparta na empatii. A zatem – rozwijaj dojrzałą empatię nie tylko dla usprawnienia komunikacji, ale również po to, aby zadbać o swoje zasoby energetyczne.  

5. Dynamika działania- wybieraj adekwatny punkt przyłożenia siły i moc działania. 

Gdzie przyłożyć swą siłę? Jaki typ działania zainicjować? Jakiej mocy użyć? – to dylematy, które towarzyszą liderom w wielu sytuacjach. Podstawowe pytanie dotyczy tego, czy działać osobiście i wkładać wysiłek w bezpośrednią realizację zadania, czy też wzmacniać ludzi. Drugą kwestią jest moc, siła i jej zmienność. Nikomu, kto umie prowadzić dowolny pojazd, nie trzeba tłumaczyć, dlaczego to jest istotne. Jakie masz w tej kwestii nawyki?  

Zakończenie 

Leo Buscagalia w książce „Sztuka bycia sobą” napisał zdanie, które odniósł do osobistego dojrzewania. Stanowi ono jednocześnie świetny opis drogi, jaką może przejść każdy lider: od energetycznej gospodarki rabunkowej do samoodnawialności swej energii. 

“Musimy odzyskać szacunek do własnego wyjątkowego umysłu i do siły naszej woli, abyśmy mogli wykorzystać je jako pomoc w procesie badania i wybierania najbardziej trafnych i rozwojowych możliwości spośród licznych opcji, jakie oferuje nam przyszłość.” 

Lider OdNowa to ten, który doświadczył na sobie, jak działa ta sentencja. 

 

Dorota Szczepan-Jakubowska

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Call Now Button