Kiedyś panował mit, że trzeba wybrać: albo realizujemy biznesowe cele, albo dbamy o dobro ludzi. Tymczasem empatia i dobra komunikacja nie muszą wykluczać systemowego myślenia. Ta sama organizacja może być zarówno efektywna, jak i przyjazna pracownikom – przekonuje Mariusz Petlic w rozmowie z Agą Kacprzyk ze Słowo Daję.
Aga Kacprzyk: Pracowałeś jako tester, lider, konsultant, mentor, trener, Scrum Master i Agile Coach, wspierając organizacje zarówno stacjonarnie, jak i zdalnie. Opowiedz mi proszę o swojej drodze.
Mariusz Petlic: Jako quality assurance (tester) koncentrowałem się na podnoszeniu jakości produktu lub usług, co zaprowadziło mnie do usprawniania procesu wytwarzania, a finalnie do systemowego myślenia i filozofii Agile. Pracując w roli Scrum Mastera i Agile Coacha, zacząłem coraz mocniej skupiać się na ludziach. Wspierając ich w szlifowaniu sposobu pracy, odkryłem, że potrzebowali osobistych kompetencji i że ja też potrzebuję rozwoju, właśnie w obszarze pracy z drugim człowiekiem – budowania relacji, tworzenia zmotywowanego zespołu. Wybrałem Grupę TROP dlatego, że zaintrygowała mnie filozofia bycia blisko ludzi.
A.K.: Podoba mi się tak ułożony proces w TROP-ie, że zanim zaczniesz rozwijać się jako trener czy coach, musisz przejść przez bramę, czyli Program GATE, którego celem jest podniesienie własnej samoświadomości.
M.P.: To prawda! GATE nauczył mnie przeżywania i nazywania emocji. Zrozumiałem, że każdą, nawet nieprzyjemną emocję można wykorzystać do swojego rozwoju. Uciekanie od przeżywania emocji nie sprawia, że ona znika i niczego nie rozwiązuje. Dużo lepiej ją nazwać, zrozumieć i adekwatnie wyrazić.
W ten sposób staję się bardziej świadomy własnych potrzeb, a jednocześnie otwarty na potrzeby innych.
A.K.: Jaki kurs wybrałeś potem?
M.P.: Od początku byłem zdecydowany na Szkołę Trenerów, to mój styl pracy. I dobrze trafiłem, bo dzięki tej szkole zrozumiałem, na czym polega budowanie procesu rozwoju, czyli sytuacji edukacyjnej, w której uczestnicy rzeczywiście się aktywnie uczą. Dowiedziałem się, jak angażować zespół do pracy i jak adekwatnie dopasować metody i ćwiczenia. A dopełnieniem tego był Kurs Pracy Procesowej – jeszcze głębsza praca nad najważniejszym narzędziem budowania relacji: człowiekiem. Bo to właśnie trener swoją obecnością uruchamia innych do działania, budzi wewnętrzną motywację i ciekawość. Pod warunkiem, że stworzy bezpieczne ramy, będzie autentyczny i uważny na siebie i innych.
A.K.: Częścią Kursu Pracy Procesowej jest rola trenera wspierającego trening interpersonalny. Czym było dla Ciebie to doświadczenie?
M.P.: Te pięć dni mogę porównać do podróży – od obserwatora sytuacji, przez pilnego ucznia, który podgląda narzędzia i styl pracy trenera prowadzącego, aż do roli, w której wykształcam własną osobowość trenerską i staję się aktywnym ko-trenerem.
A.K.: A gdybyś miał powiedzieć, dokąd zaprowadziły Ciebie te wszystkie TROP-owe podróże, co się zmieniło od czasów pierwszego zjazdu GATE do dziś?
M.P.: Przede wszystkim przestałem priorytetowo traktować zadania i cele. Na pierwszym miejscu stawiam ludzi z ich potrzebami, emocjami i energią. A to paradoksalnie skutecznie uruchamia pożądane zmiany, wpływa na dynamikę całego systemu i owocuje realizacją celów. To łączenie dwóch światów – jednego zorientowanego na cele, drugiego szanującego ludzi – jest moim dużym atutem i często dostaję feedback, że moja skuteczność niesie ze sobą budowanie zaufania, a co za tym idzie odwagę, aby móc pracować z tym, co mamy tu i teraz. To jest moja uniqe value.
A.K.: Mam poczucie, że taka postawa wciąż nie jest popularna w biznesie.
M.P.: Otaczają mnie osoby o bardzo różnym podejściu do zarządzania, ale zauważają i doceniają to moje podejście. Od dwóch lat udzielam się w obszarze myślenia systemowego np. w portalu mysleniesysytemowe.com, bo wierzę, że zmiana na lepsze potrzebuje połączenia wszystkich kropek, spojrzenia na organizację z lotu ptaka, przy jednoczesnym nietraceniu z oczu tych, którzy tam na ziemi wykonują realną pracę.
A.K.: A czy Twoja zmiana myślenia procentuje również w życiu prywatnym?
M.P.: Im lepszy mam kontakt ze sobą, tym łatwiej mi integrować się z innymi i prowadzić trudne rozmowy, od których niegdyś częściej uciekałem. Dziś wiem, że energię, jaką niesie na przykład frustracja w relacji, można wykorzystać do jej pogłębienia, choć może na początku wydawać się to szalenie trudne, wręcz niemożliwe. Nie ukrywam, że dla mnie to też często dalej wyzwanie.
A.K.: Konflikt jako narzędzie rozwojowe.
M.P.: No właśnie, a ilu z nas wciąż się tego obawia.
0 komentarzy