Dlaczego porzucił patrzenie na biznes przez pryzmat Excela? Z jakiego powodu blisko mu do filozofii Agile? I wreszcie, co czerpie dla siebie z bycia trenerem wspierającym w TROP-ie? Na pytania Agi Kacprzyk ze Słowo Daję odpowiada Jakub Perlak.
Aga Kacprzyk: Skąd pochodzisz i gdzie jesteś, że tak zapytam?
Jakub Perlak: Pochodzę ze środowiska IT, w którym nadal jestem, ale dziś już w innej roli. Można też powiedzieć, że hobbistycznie jestem związany ze środowiskiem akademickim.
A. K.: Opowiadaj.
J. P.: Pracowałem na różnych stanowiskach w branży IT – i jako konsultant, i jako lider zespołu, później menager, kierownik projektu, wreszcie Scrum Master i Agile Coach. Sala szkoleniowa była mi bliska niemal od początku, bo uczestniczyłem w procesie przedsprzedażowym i często prezentowałem klientom oferowane produkty. I już wtedy zorientowałem się, że pociągają mnie bardziej aspekty międzyludzkie niż twarde techniczne parametry. Zacząłem się więc rozwijać w tym kierunku. Poszedłem na psychologię, zostałem facylitatorem, coachem Design Thinking i trenerem po Szkole Trenerów TROP. Fascynuje mnie praca z ludźmi, wykorzystywanie indywidualnych potencjałów do tego, żeby wspólnie coś tworzyć, korzystając właśnie z naszej różnorodności.
A. K.: Gdy myślisz o sobie w przyszłości, jaki kierunek Cię szczególnie pociąga?
J. P.: Pytasz, kim będę za pięć lat? Moje agilowe podejście przejawia się w otwartości na zmianę i akceptacji nieprzewidywalności. Nie wiem, co mnie spotka na przestrzeni najbliższych lat, stąd moja ciekawość na to, jakie możliwości się pojawią. Na pewno zależy mi na współpracy z innymi i kreatywnych działaniach. Najlepiej takich, które mają jakieś znaczenie. Chcę robić coś, co wpływa na rzeczywistość.
A. K.: Wiem, że działasz w społeczności agilowej, jesteś związany z TROP-em. Nie masz czasem wrażenia, że pewne wartości, o których się mówi w rozwojowych społecznościach, w biznesie są jedynie deklarowane?
J. P.: Oczywiście, że jeszcze w wielu firmach ludzie są traktowani jedynie jako Full-Time Equivalent (FTE) lub zasoby – tryby w machinie. Na szczęście widzę też zwiastuny nowego myślenia, kiedy na przykład dział HR zmienia nazwę na dział ludzi i skupia się na rozwijaniu potencjału osób. To krok w dobrą stronę.
A. K.: Orientacja na człowieka bardzo kojarzy mi się z TROP-em.
J. P.: Dla mnie jest ona szczególnie ważna – stąd bliska mi psychologia humanistyczna i TROP, który stał się doskonałym uzupełnieniem mojej wiedzy i doświadczeń.
A. K.: A co Cię skłoniło, żeby zostać trenerem wspierającym w TROP-ie?
J.P.: Chciałem zobaczyć trenerski warsztat od kuchni i sprawdzić, jak się czuję w roli, której nie znałem. Bo rola trenera wspierającego nie jest do końca określona, z każdym pracuje się inaczej – ale to doskonała pozycja do obserwowania – z jednej strony uczestników, z drugiej innego trenera, z trzeciej siebie w nowej sytuacji.
A. K.: To może być bardzo inspirujące!
J. P.: I fascynujące, bo każdy trener ma swój niepowtarzalny styl. I każdy jest świetny. A ja mogę sprawdzić, do czego mi bliżej, co jest bardziej moje, gdzie najlepiej się odnajduję. Ostatnio skończyliśmy GATE’a i był to dla mnie niezwykle ciekawy proces – również poznawania siebie.
A. K.: A to chyba nigdy się nie kończy.
J. P.: Dlatego tak trudno powiedzieć, kim będziemy za pięć lat!
0 komentarzy